Poznaj Karolinę, Paula i Lidkę:
Zobacz jak pracują:
Przeczytaj całość:
K: Cześć, hej!
K: Tak, Nazywam się Karolina Bugała-Valim. Jestem mamą półtorarocznej Lidki i żoną Paula. Mój mąż pochodzi z Brazylii, a ja z Polski. Razem tworzymy polsko-brazylijską rodzinę, która prowadzi dość nietypowy tryb życia. Prowadzimy firmy online, pracujemy online i staramy się w naszym życiu jak najwięcej podróżować.
K: Mamy w tym momencie 3 firmy. Pierwsza to Química em Ação, w której mój mąż, Paulo, uczy przez Internet. Paulo jest chemikiem i ma platformę e-learningową. Nagrywa swoje lekcje i umieszcza je na YouTube oraz na własnej platformie, a potem sprzedaje swoją edukację online.
Ja z kolei pomagam hotelom oraz hostelom – również online – stanąć na nogi. Świadczę dla nich konsulting, pomagam w rozwiązaniu problemów, w szkoleniach dla pracowników, w ustawianiu platform sprzedażowych. Prowadzę także bloga Vamily, na którym w przyszłości zamierzam oferować produkty dotyczące podróży z dziećmi, takie jak książki czy inne produkty dla podróżujących rodziców.
Gdy ostatnio byliśmy w Brazylii, powołaliśmy do życia firmę, która ma za zadanie świadczyć usługi na rynku polskim i amerykańskim. Chcemy pomagać ludziom, którzy – tak jak my – chcą udostępniać swoją wiedzę i sprzedawać ją online. Pokażemy, jak należy się nagrać, w jaki sposób się zaprezentować, postawić platformę do sprzedaży swoich kursów. Chcemy w ten sposób szerzyć ideę tego co robimy.
https://www.instagram.com/p/BXOgBdSDTBz/?taken-by=plvalim
K: Tak, to branża, w której osiągamy największe sukcesy, która najprężniej się rozwija i w którą najbardziej wierzymy – bo bardzo mocno wierzymy w to, że nauka przez Internet to przyszłość i chcemy się w tym kierunku cały czas rozwijać.
K: Tak, zazwyczaj zaczyna się od darmowych pakietów i lekcji na YouTube, ale oferujemy też całoroczne kursy, bardziej kompleksowe np. dla uczniów, którzy chcą zdać na medycynę. Są to kursy, które można kupić przez naszą platformę sprzedażową.
K: Tak. W pewnym momencie zaczęli się do nas zgłaszać ludzie, którzy też chcieli to robić. Początkowo byli to nauczyciele z Brazylii. Stworzyliśmy więc dla nich kanał, który uczy matematyki, portugalskiego, fizyki… Ostatni kanał, jaki budowaliśmy, to kanał humorystyczny, niezwiązany z edukacją. W Polsce również są ludzie, którzy mają ciekawe rzeczy do pokazania, ale nie wiedzą, jak je zaprezentować, np. osoby, które zajmują się pielęgnacją skóry albo dietetyką. Nas interesuje, aby wyjść poza formalną edukację i skupić się na lifestyle’u, czyli na osobach, które robią rzeczy z bardzo różnych dziedzin.
K: Jest on nie tylko największy, ale również najbardziej rozpoznawalny. Ostatnio Paulo był na konferencji w Rio, gdzie uczył innych nauczycieli w jaki sposób oferować edukację online, aby ludzie chcieli z tego korzystać.
Inne nasze kanały również bardzo dobrze sobie radzą. Mamy m.in. duży, bardzo popularny kanał matematyczny, czy inny, który uczy fizyki. Prowadzą je ludzie, którzy z nami współpracują, a naszą rolą jest dbanie o ich interesy. Widzimy w tym wielki potencjał, dlatego próbujemy wprowadzić takie rozwiązania również w Polsce i w USA.
W Brazylii twórcy mają łatwiej, ponieważ istnieje YouTube EDU, skupiający się na edukacji formalnej, który pomaga ludziom docierać do uczniów czy studentów. W Polce jeszcze to nie funkcjonuje. Dobrze jednak propagować takie możliwości, bo nie jest to przepis na sukces w stylu „pracuj przez Internet i zarób 20 tys. w jeden dzień”. Jest to konkretna wiedza jak coś zrobić, sprzedać i móc na tym zarobić.
K: Uważam, że tak. Sami szkolimy się u najlepszych twórców na świecie pod kątem formuły sprzedażowej, czyli tego jakie kroki należy podjąć, aby uzyskać najlepszy efekt, w jaki sposób zgromadzić ludzi, którzy są zainteresowani oferowanym produktem, czy jak sprawić, żeby osoby korzystające z darmowych produktów zdecydowały się na zakup płatnego kursu. To kompleksowa ścieżka, składająca się z wielu etapów, przez które trzeba przejść, aby wypromować i sprzedać produkt.
K: Prowadąc nasze firmy zdajemy sobie sprawę z tego, że musimy być cały czas online. Ciągle ktoś pisze, zawsze coś się dzieje – nawet w nocy, bo gdy wydarzenie ma miejsce w Brazylii, w Polsce jest już 5 godzin później.
Bardzo pomaga nam planowanie. Używamy zsynchronizowanych kalendarzy i staramy się trzymać przyjętego planu. Poranki na przykład spędzamy z dzieckiem, potem mamy określone godziny pracy. Jeśli jesteśmy w drodze, również trzymamy się wcześniejszych ustaleń. Wiemy, kiedy musimy zrobić przerwę w podróżowaniu i zająć się pilnymi sprawami, a kiedy możemy udać się w dalszą podróż itd.
Ponadto korzystamy z pomocy. Gdy urodziłam dziecko okazało się, że to, co myślałam, że będzie wykonalne, tak naprawdę jest niewykonalne. Dlatego korzystamy z pomocy niani czy dziadków i pomimo, że oboje pracujemy w domu, często jest z nami ktoś, kto pomaga nam w opiece.
Zawsze gdy gdzieś się wybieramy, staramy się zorientować czy możemy tam liczyć na jakąś pomoc, czy uda nam się zorganizować czas naszej córce tak, żebyśmy my mogli popracować. To takie wyzwanie podróżującej rodziny. Gdyby był taki serwis z nianiami na całym świecie, gdzie można by było wyszukać osobę, którą można by było zatrudnić na jakiś czas… bardzo by nam się to przydało.
https://www.instagram.com/p/BYr_Ar7BW6o/?taken-by=vamily_blog
K: Mamy zgrany kalendarz Google, gdzie wszystko wpisujemy, żeby niczego nie przegapić. Korzystamy z Asany. Ja korzystam z Trelo, ze Skype, z Evernote – to moje głównie narzędzia do planowania.
K: Głównie Asany, ale też Whatsappa. Nagrywamy dużo wiadomości, co zajmuje zdecydowanie mniej czasu niż pisanie i jest najbardziej efektywną formą codziennej komunikacji.
K: Wszystko zaczęło działać o wiele lepiej, gdy udało nam się zbudować team zaangażowany w pracę. Jest kilka osób, pracujących z nami lub dla nas, o które bardzo dbamy. Paulo zaszczepił w nich idee, w które sami wierzymy. Łącznie jest nas około 12 osób, pracujących dla Química i dla agencji. Stworzenie grupy osób, które pracują efektywnie i są zawsze wtedy, kiedy ich potrzebujemy, naprawdę dużo nam dało i bardzo pomogło.
Jedna dziewczyna była w Brazylii, ale dzięki temu, że zaczęła pracować dla Química, udało jej się dostać na wymarzone studia do Wielkiej Brytanii. Jest Rodrigo, który zajmuje się całym marketingiem i jest najbardziej pomocną osobą na świecie. Rodrigo obecnie mieszka w Paryżu, więc wszystkie spotkania odbywają się przez Skype’a. W zespole mamy Rodrigo we Francji, kilka osób w Brazylii i kilka w USA.
K: Ideą prowadzenia biznesu online zaraził mnie Paulo. Gdy go spotkałam, właściwie nie wiedziałam co do mnie mówi i czego ode mnie chce. Nie rozumiałam, jak miałabym pracować zdalnie. Mniej więcej dwa lata zajęło mi zrozumienie jego sposobu myślenia, trochę czasu musiało upłynąć.
Paulo spędził wiele lat w szkole, ponieważ został nauczycielem już w wieku 19 lat. Wynika to z faktu, że w Brazylii brakuje nauczycieli i polecono mu zacząć uczyć gdy tylko zaczął studia. Po 6 latach nauczania wiedział, że nie jest w stanie już dłużej wykonywać tego zawodu. Tak się akurat złożyło, że edukacja online zaczęła wtedy wypływać i stworzył Química.
Podejrzał twórców i innych nauczycieli, którzy już odnieśli sukces. Zapytał czy może się od nich uczyć, zaczął chodzić na spotkania, konferencje YouTubowe i tym sposobem, pracując po 15 godzin dziennie, zbudował to wszystko. Wtedy pracował jeszcze sam. A gdy Química zaczęła odnosić sukcesy, kiedy zrobiło się trochę lżej, jak wszystko było nagrane i przygotowane, to przeprowadził się do Polski, gdzie mieszkali jego rodzice i brat.
Poznałam go na tym etapie, po przeprowadzce do Polski. Otwierałam wtedy hostel, który prowadziłam przez dwa następne lata. Nie przeczę, że da się prowadzić hostel podróżując po świecie, bo mając dobre osoby zarządzające jest to możliwe, jednak nam się nie udało. Potem urodziła się Lidka. Usiedliśmy, przemyśleliśmy, która firma ma większy potencjał, która ma większe przychody, co powinniśmy zrobić, żeby móc prowadzić nasz wymarzony styl życia i zdecydowaliśmy się sprzedać hostel. Wtedy też przypadkiem dowiedziałam się, że to, na czym się znam, również nadaje się do tego, by oferować to online. Po tym jak sprzedałam hostel, ludzie sami przyszli do mnie po taki „konsulting hostelowy” pytając, jak zrobić różne rzeczy: ustawić hostel na bookingu (Booking.com – przyp. aut.), czy promować go tanim kosztem. Tym sposobem przekonałam się, że mogę oferować swoją wiedzę z zakresu zarządzania turystyką czy zarządzania hostelem.
K: Tak. Jest to książka na temat podróżowania z dziećmi. Mam też kilka gotowych e-booków. 5 jest już napisanych i dotychczas były do ściągnięcia za darmo. Myślimy o tym, żeby umieścić je na jakiejś platformie i spróbować sprzedawać. Są to e-booki dotyczące konkretnych miast, np. co zwiedzić z dzieckiem w Lizbonie czy w Amsterdamie, czyli w miejscach, które odwiedzamy na bieżąco.
K: Ostatnie 12 miesięcy spędziliśmy głównie na podróżach samochodem. W tym roku chcieliśmy zwiedzić Europę, więc wyjeżdżaliśmy 4 razy w taką podróż objazdową. Nasze podróże trwają na przykład miesiąc albo dwa-trzy tygodnie, po czym wracamy do Polski.
W tym roku było bardzo dużo jazdy samochodem, co musieliśmy odrobinę usprawnić, bo jadąc w grudniu zeszłego roku byliśmy źle przygotowani organizacyjnie. Z czasem zaczęło nam to wychodzić coraz lepiej i teraz wyjeżdżamy z większą przyjemnością. Paulo uwielbia Bałkany, zjechaliśmy Chorwację, planujemy jeszcze Grecję. Byliśmy na Zachodzie, odwiedziliśmy Paryż, Toskanię. Staramy się robić takie trasy, żeby zobaczyć jak najwięcej ciekawych miast po drodze. Zazwyczaj to są kółka po Europie. Potem dwa miesiące byliśmy w Brazylii, co zbiegło się z konferencją w Rio. W związku z tym, że mieszkamy daleko i Lidka wciąż nie poznała swoich pradziadków, połączyliśmy wyjazd prywatny ze sprawami zawodowymi. Udało nam się trochę pozwiedzać, zobaczyć Rio i pożyć zwyczajnym brazylijskim życiem w małym miasteczku z całą rodziną, która co chwila przychodzi z wizytą.
Bardzo lubimy USA. Mamy takie marzenie, że może kiedyś uda nam się tam zamieszkać. Właściwie od 3 lat co roku tam jesteśmy. Pierwszy raz była to taka dość długa objazdówka. Wtedy byliśmy jeszcze bez Lidki i jechaliśmy praktycznie przez całe Stany. Następnym razem byliśmy z Lidką, więc była to trochę krótsza objazdówka. Może uda się nam tam zamieszkać, może nie, czas pokaże.
Dalsze podróże, w które chcemy pojechać to Islandia pod koniec roku. Myślimy nad przeprowadzką do Azji, może na początku przyszłego roku. Wszystko zależy od tego czy uda nam się do końca tego roku nagrać i przygotować całość tutaj w studiu. Jeśli damy radę, to może spróbujemy przez miesiąc-dwa pomieszkać w Tajlandii. Staramy się wybierać miejsca, w których nas jeszcze nie było. Brazylia Brazylią, fajnie tam być, ale mam nadzieję, że uda nam się w nadchodzących latach zobaczyć kierunki azjatyckie, Australię, może Afrykę.
K: Kiedy jesteśmy w Brazylii, mieszkamy w małej miejscowości Inhumas, w samym sercu Brazylii, w starym domu, w którym mieszka dziadek Paula. Stamtąd organizujemy sobie całą pracę. Z tego domku, z tego małego miejsca prowadzimy całą Química.
W Polsce też z małego miejsca, bo z Krzeszowic pod Krakowem. Tam mamy wszystko zorganizowane: zarówno biura w domu, jak i studio nagraniowe. To studio nas uwiązuje, bo jest to jednak taka rzecz, której nie spakujemy do walizki. Poza studiem, jeżeli wszystko mamy nagrane, to całą resztę naszych sprzętów pakujemy do plecaka: laptopy, mikrofony, kamerkę, telefony, słuchawki i wszystko da się zorganizować w dowolnym miejscu.
K: Staramy się podłączyć do Internetu, cały czas robimy research, tym bardziej, że niedawno znieśli roaming, więc zawsze mamy wszystkie karty, wszystkie sieci, sprawdzamy co najlepiej działa i staramy się być cały czas online przy użyciu telefonu.
Wszystko tak sobie organizujemy, że sprawdzamy co musimy zrobić zanim znowu pojedziemy w drogę, co nie cierpi zwłoki i mniej więcej co trzy dni się przemieszczamy.
K: Z hoteli, z mieszkań, z kawiarni. Głównie z miejsc, w których jesteśmy zakwaterowani oraz z miejsc publicznych.
K: To ogromna radość, ale też spore wzywanie. Nigdy nie powiedziałabym nikomu, że jest to takie cudowne przeżycie, że zawsze jest pięknie i różowo. Często jest tak, że jesteśmy zmęczeni, że trzeba zająć się dzieckiem, które nie chce spać. Jednak nasz sposób życia nam to rekompensuje i widzimy, że możemy Lidkę zabrać ze sobą, pokazać jej morze czy góry, że możemy poznawać ją z rodziną, pokazywać jej różne miejsca.
Teraz poróżujemy dla siebie, bo to kochamy. Chcemy to robić i będziemy podróżować. Ciężko mówić, że podróżujemy, by pokazywać dziecku świat, bo dziecko tak naprawdę jeszcze niewiele rozumie. Podróżujemy więc dla siebie i zabieramy naszą córkę ze sobą, co czasami nie jest łatwe. Jednak w ostatecznym rozrachunku uważamy, że warto. Niedługo Lidka zacznie więcej rozumieć, więcej zapamiętywać i myślę, że wtedy będzie jeszcze większa radość z tego co robimy, bo będziemy wiedzieli, że na naszych oczach poznaje świat.
https://www.instagram.com/p/BW2n4AYBJ8P/?taken-by=vamily_blog
K: Kiedyś w ogóle nie wyobrażałam sobie, że mogłabym pracować zdalnie. Całe życie pracowałam gdzieś, u kogoś, potem miałam firmę stacjonarną. Cieszę, się, że odnalazłam możliwość pracy zdalnej, bo pozwala nam to sprzedawać nasze usługi wszędzie, gdzie ludzie mówią w danym języku. Możemy do tych ludzi docierać, możemy zarabiać więcej, ponieważ sprzedajemy więcej, docieramy do większej liczby osób.
Najważniejsze jest jednak to, że możemy stale podróżować, że zarabiamy, jednocześnie przemieszczając się. Jest to dla mnie bardzo ważne, że jesteśmy z dzieckiem, że spędzamy czas razem, że mamy swoje wspólne poranki, jesteśmy razem w domu. Nie jest tak, że Młoda widzi nas tylko pod wieczór, kiedy wrócimy z pracy. Jest to dla mnie bardzo cenne. Nigdy sobie nie wyobrażałam, że tak będzie wyglądało nasze życie, że tak się to wszystko ułoży. Jednak w tym momencie wiem, że za nic nie zamieniłabym tego na normalny tryb pracy.
Mimo, że czasami mamy siebie dość, kłócimy się i ciężko nam rozgraniczyć życie zawodowe i rodzinne, to koniec końców bardzo sobie cenię, że możemy być cały czas razem, wspólnie wychować dziecko. Cieszę się, że nie jest tak, że my pracujemy, a ona zostaje, albo tak, że Paulo wychodzi do pracy, a ja jestem z dzieckiem i widzimy się tylko po południu.
Kocham pracować, więc połączenie faktu, że mogę się rozwijać, tworzyć projekty, sprzedawać produkty online i próbować nowości z tym, że mogę stale być z moją córką jest dla mnie chyba najcenniejsze.
K: Odwaga, żeby usiąść i się nagrać, nauczyć się mówić do kamery, do mikrofonu, nauczyć się mówić wyraźnie i w taki sposób, aby inni chcieli nas słuchać. Jest to spora praca, mało kto od początku potrafi usiąść i nagrać, przez co ludzie się zniechęcają, twierdząc, że się do tego nie nadają.
Ale jeżeli masz w sobie dużo samozaparcia i pokonasz te swoje bariery… Ja nawet próbując nagrywać vloga, którego nie chcę nikomu sprzedać, bardzo się stresowałam, bałam się kamery. Ale mówiłam. Chodziłam na spacery i mówiłam do siebie. Mówiłam do oporu, tak długo, aż w końcu poczułam się pewniej. Tutaj potrzeba dużo samozaparcia, dużo siły, żeby nie poddać się, tylko po prostu przełamać.
Trzeba też zdawać sobie sprawę z tego, że albo dasz z siebie wszystko i będziesz to robić do oporu aż zrobisz to dobrze, albo nie ma sensu zaczynać. Jeśli chcesz to zrobić, to siadasz i uczysz się nagrywać i to jest większa część sukcesu. Najważniejsze to się odważyć, stworzyć coś swojego i wyjść z tym do ludzi.
Wow, jestem pod dużym wrażeniem, no i ciesze się , że się o nich dowiedziałam. Ta wiedza może mi się kiedyś przydać
Może zainteresuje Cię też jak Karolina opowiada jak zbudować podobny biznes: http://bit.ly/2xOFCH7
Tak mam dokładnie ten sam problem. Gdy podróżuję nigdy nie mam chwili by usiąść i popracować, bo non stop muszę być skoncentrowana na dziecku. Te niańki na całym świecie… – może to dobry pomysł na czwartą firmę?
A czym się zajmujesz, Agnieszka? 🙂 Pomysł z niankami… myślę, że jest coś na rzeczy!
jeśli to ogarniesz to będę Twoją pierwszą klientką!
Jeszcze raz dziękuję za wywiad, było super z Tobą pogadać 🙂
[…] Fabijańczyk z bloga Cyfrowi Nomadzi ,dzięki której udzieliłam pierwszego w moim życiu wywiadu, zrobiłam pierwszy live, z którą każdy kontakt i rozmowa to wielka przyjemność oraz wzrost […]
[…] Rodzinna firma w plecaku […]
[…] i Gosi Modeny, którzy podróżują z kilkumiesięczną córeczką, czy Karoliny Bugałę-Valim z Vamily, która również na swoim blogu pokazuje, że dziecko nie musi oznaczać końca podróżowania. […]
12 komentarzy
Bardzo ciekawy wywiad. Dużo wiedzy. Przyda mi się, bo sama zamierzam nosić firmę w plecaku. 🙂
Świetnie! Karolina dziś opowiadała jak stworzyć podobny biznes. Zapis tego nagrania jest cały czas dostępny na naszej grupie: http://bit.ly/2xOFCH7